Nightwish - Angels Fall First

Nightwish – Angels Fall First (cd, jewelcase, reedycja 2007) – 1997

Gdy nieznany nikomu zespół Nightwish wypuścił w 1997 roku swój debiutancki album „Angels Fall First” można było mówić o pewnym sukcesie. Co prawda zagraniczną sławę grupie przyniosły dopiero kolejne albumy, ale na terenie Finlandii płyta sprzedała się całkiem nieźle. Pierwotny nakład 500 krążków z pewnością nie wystarczył. Stąd w moich rękach dziś jedna z wielu reedycji, dokonana już raczej po to, by zapoznać „nowych” fanów ze starymi dokonaniami metalowo-symfonicznych grajków.

Na pewno słychać, że produkcja nie jest tutaj idealna (szczególnie gdy połączymy to z głośnym remasterem, bo nie wierzę, że pierwotne nagranie brzmiało w ten sposób), a do realizacji niektórych pomysłów brakło pieniędzy. Ale sam krążek jest naprawdę w porządku, i należy pogratulować Holopainenowi (klawiszowiec i ojciec formacji) determinacji w tworzeniu od podstaw własnego stylu. Szkoda, że obecnie wszystko to ginie pod komercyjną produkcją i wielkimi kontraktami. Dlatego polecam „Angels Fall First”, gdzie można usłyszeć, jak naprawdę Nightwish powinien brzmieć.

A jak więc powinien? Zaczyna się niezwykle obiecująco – „Elvenpath” to szybkie, dobrze zgrane riffy, klawisze bardziej w tle, oraz Tarja Turunen śpiewająca w końcu tak jak należy. Może jej głos nie był jeszcze wtedy aż tak wyćwiczony, ale i tak jest to okres świetności. Szczególnie porównując do dzisiejszych występów, które wydają się wręcz parodią tego co było.

Kłopoty pojawiają się dopiero w drugiej kompozycji, gdy wchodzi męski głos. Wziął się on stąd, że plyta stara się opowiadać baśniowe historie (w taki bardzo „nightwishowski” sposób). Słuchając drugiego, w sumie przecież niezgorszego kawałka, zastanawiałem się, kto u licha pozwolił temu gościowi śpiewać. Szybkie sprawdzenie w googlach ukazało mi jednak, że nikt nikomu nie musiał dawać pozwolenia – to sam Holopainen stanął za mikrofonem. Czyżby nie mógł znaleźć nikogo, kto by chciał zaśpiewać na krążku? Teraz jak o tym myślę, to jest to dość… brawurowa decyzja. Jest to pewien smaczek, bo (całe szczęście) na przyszłych długograjkach „znaleźli się” już bardziej profesjonalni wokaliści.

Na uwagę zasługuje również przejmujący „Tutankhamen” czy tytułowa ballada „Angels Fall First”, w której Tarja pokazuje swoje najpiękniejsze oblicze. Pod sam koniec starczyło miejsca nawet na tzw. „długasa”, składającego się z czterech części. Nie jest to jeszcze mistrzostwo kompozytorskie, słucha się go trochę jak dema, ale na późniejszych krążkach dopracowano trochę niektóre elementy. Więc jeżeli mogę podsumować pierwszy krążek Nightwisha… Cóż, jest on na pewno bardzo udanym debiutem, początkiem. Dosyć kontrowersyjne jest, to co działo się potem, ale to inna… bajka 😉

Sam wygląd wydawnictwa jest nieprofesjonalny, sztampowy, bez większego pomysłu… więc po prostu jest.

Ocena albumu: 3

Nightwish - Angels Fall First
Przód
Nightwish - Angels Fall First
Bok
Nightwish - Angels Fall First
Środek
Nightwish - Angels Fall First
Książeczka
Nightwish - Angels Fall First
Książeczka
Nightwish - Angels Fall First
Książeczka
Nightwish - Angels Fall First
Książeczka
Nightwish - Angels Fall First
Tył
Barcode / Kod kreskowy 602517449343
Wytwórnia Universal Music / Spin-farm Records
Nr. Katalogowy
Wydawnictwo zawiera Jewelcase z czarnym trayem, 16 stronicową książeczkę, płytę.
Ocena Ocena za wydanie

Dodaj komentarz