„Design Your Universe” na samym początku już zaskakuje swoim rozmachem jeśli chodzi o produkcję. Nawet nie samo to, że użyto orkiestrę i chóry, bo to w sumie pewien standard, jeśli chodzi o symfoniczny metal. Album Epiki z 2009 ma jednak tak dobrze nagrany i zmiksowany dźwięk, że byłem wręcz porażony z jednej strony donośnością metalicznych elementów, a z drugiej pięknymi symfonicznymi aranżacjami. Poza tym płyta jest niezwykle długa – trwa prawie półtorej godziny. Prawdopodobnie istnieją osoby, które mogą przedrzeć się przez tak długi album metalowy (a tutaj mamy jeszcze zbliżenie perkusji czy mocniejszych riffów do melodycznego deathu), ale ja (nie)stety do takich nie należę, więc odkrycie wszystkiego, co czaiło się na płycie trochę mi zajęło. A nawet powiem, że jest na tyle ponadczasowe, że lubię sobie wrócić do tego krążka co jakiś czas! Zadziwiające jest również to, jak Epice udało się połączyć bardzo rozbudowane kompozycje, a nawet wpleść elementy zbliżone do koncept albumu, używając dość prostych środków wyrazu. Przyczepić się oczywiście można, że w sumie większość materiału nie jest zbytnio odkrywcza, ale to takie szukanie dziury w całym, bo album jest bardzo dobry.
Jeśli chodzi o wydanie, to płyta została zapakowana w bardzo ładny, niewymiarowy digibook. Design jest według mnie bardzo dobry, wszystkie arty idealnie kreują klimat płyty. Jest tylko jedno duże „ale” – w sumie większość stron zajmują beznadziejne kiczowate zdjęcia zespołu.
Posiadacze limitowanej wersji digibook (z nieco przesadzonym nakładem) otrzymali dodatkowo utwór „Incentive”. Sam za bardzo nie wiem po co, jest to najnudniejszy kawałek z całego krążka.